Wylewki i incydent z bramą garażową
Po wykonaniu instalacji ogrzewania podłogowego przyszedł czas na wylewki. Nie jest to może najlepszy materiał na treściwego posta na bloga, ale przy tej okazji, na szczęście i nieszczęście, działo się też na innych polach, ale o tym za chwilę.
Zdecydowaliśmy się na wylewki z mixokreta. Wyszły super i jesteśmy zadowoleni. Dlaczego nie zdecydowaliśmy się na anhydrytowe? Zarówno cementowe jak i anhydrytowe mają swoje wady i zalety. Jedne i drugie da się zrobić bardzo dobrze - równo. Nie stanowiło dla nas problemu to, że cementowe dłużej schną. Czasem coś co jest postrzegane jako wada, w innym źródle postrzegane jest jako zaleta. Anhydrytowe szybciej się nagrzewają i stygną, co ma zapewnić większe pole do popisu dla sterowników. Z kolei cementowe dłużej się nagrzewają, ale też dłużej stygną, mają lepsze parametry akumulacji ciepła. Jak będzie u nas czas pokaże, a decyzję podjęliśmy kierując się opiniami znajomych, którzy sobie takie wylewki chwalą.
A teraz odnosząc się do małego incydentu, pracownik ekipy, która wykonywała u nas wylewki, mimo tego, że wcześniej informowaliśmy, że bramę garażową można otwierać już elektrycznie, postanowił sobie ją odblokować do ręcznego otwierania i otworzyć ją ręcznie. Nasza brama garażowa ma 5 metrów szerokości. Ręczne otwieranie przy takiej szerokości trzeba wykonać umiejętnie, najlepiej trzymając ją na środku. Pracownik natomiast prowadził ją trzymając na samym skraju, przez co brama z jednej strony opuściła się szybciej niż z drugiej i zablokowały się linki. W dalszej kolejności jak zauważył, że brama zjechała tylko do połowy zaczął ją podnosić i nie wiem co mu strzeliło do głowy, ale zaczął bramą trzaskać o ogranicznik przy jej maksymalnym otwarciu tak, że całość się wyginała na wszystkie strony. Przy tym krzyczał "czemu to się nie chce całe schować" (nasza brama zwisa jeszcze kilka centów przy maksymalnym otwarciu, tak ma być). I tak stał i trzaskał raz, drugi, trzeci... z całym impetem. Krzyknąłem do niego co on wyprawia, a ten znów otworzył bramę i na poplątanych linkach zablokował bramę na amen na wpół otwartą... Od razu zamówiłem instalatora od bramy do awaryjnej interwencji z zamysłem obciążenia wykonawcy wylewek kosztami. Obyło się jednak bez kosztów. Instalator bramy z uwagi na dobrą współpracę przy oknach i bramie przyjechał o 10 w nocy i do północy poprawiał cały ten dramat. Udało się wszystko naprawić. W jednym miejscu lekko wygięła się prowadnica, ale pozostaje to kompletnie bez wpływu na działanie.
Komentarze